FOOTBALL NEWS
Blogi Sportowe

niedziela, 29 maja 2011

ZARABIAJ PRZEZ INTERNET!!!


ZARABIANIE PRZEZ INTERNET?

OD DZIŚ JEST TO MOŻLIWE. PRZEKONAJ SIĘ SAM. KIKNIJ NA PONIŻSZY LINK, ZAREJESTRUJ SIĘ I ZACZNIJ ZARABIAĆ PRZEZ INTERNET.

sobota, 28 maja 2011

LIGA MISTRZÓW: POWTÓRKA FINAŁU SPRZED DWÓCH LAT.




W sobotę na stadionie Wembley w Londynie wyłoniona zostanie najlepsza piłkarska drużyna Starego Kontynentu w sezonie 2010/11. W finale zmierzą się Manchester United i Barcelona, które w decydującym o triumfie w Lidze Mistrzów meczu spotkały się dwa lata temu.
Obie ekipy w stolicy Wielkiej Brytanii powalczą o czwarty w historii Puchar Europy.
Piłkarze Manchesteru w finale Pucharu Europy zagrają po raz piąty. Triumfowali trzykrotnie: w 1968 roku pokonali Benfikę Lizbona 4:1, w 1999 roku Bayern Monachium 2:1, a w 2008 roku, po rzutach karnych, Chelsea Londyn. Goryczy porażki zaznali natomiast tylko z Barceloną (0:2) w 2009 roku, po trafieniach Kameruńczyka Samuela Eto'o i Argentyńczyka Lionela Messiego.
Z kolei Katalończycy, którzy w finale zagrają po raz siódmy, po najcenniejsze trofeum w klubowym futbolu na Starym Kontynencie sięgnęli również trzykrotnie. Pierwsze zwycięstwo odnieśli w 1992 roku, pokonując po dogrywce Sampdorię Genua 1:0. Triumfowali także w 2006 i 2009 roku, pokonując - odpowiednio - Arsenal Londyn i Czerwone Diabły.
Sobotnie spotkanie to pojedynek dwóch pokoleń trenerów - 69-letniego Alexa Fergusona oraz jednego z najzdolniejszych młodych szkoleniowców na świecie 40-letniego Josepa Guardioli.
Szkot, prowadzący ManU od 25 lat, ma szansę zostać drugim po Bobie Paisleyu (Liverpool) szkoleniowcem, który trzykrotnie sięgnie o Puchar Europy.
Guardiola to przedstawiciel nowej generacji. W 2009 roku, już w pierwszym roku pracy z Dumą Katalonii, wygrał Ligę Mistrzów. Został wtedy najmłodszym (38 lat i 129 dni) od 49 lat trenerem z Pucharem Europy w dorobku. W 1960 roku osiem dni młodszy był Miguel Munoz, który szkolił wówczas Real Madryt.
- Filozofię gry Fergusona można porównać do filozofii Barcelony, szczególnie tej prowadzonej przez Johana Cruyffa. Stworzyć drużynę, która wygrywa przez tyle lat - to oznaka geniuszu i wielkości. To zaszczyt mierzyć się z nim - chwalił trenera sobotnich przeciwników Guardiola.
Według Fergusona kluczem do zwycięstwa w finale będzie koncentracja, której zabrakło jego zespołowi przed dwoma laty. - Jesteśmy gotowi, choć nie uchodzimy za faworytów. To jednak nie ma dla nas żadnego znaczenia - zauważył.
- Barca to wspaniała drużyna, ale jak każdy posiada słabe punkty. Postaramy się je wykorzystać. O zwycięstwie w finale może zadecydować jedna akcja lub jeden błąd - powiedział serbski obrońca mistrza Anglii Nemanja Vidic.
Duże szanse w starciu z Barceloną daje ekipie z Old Trafford jej były zawodnik David Beckham. - Manchester zagra z jedną z najlepszych drużyn na świecie. Jeśli ktokolwiek może ją pokonać, to właśnie Alex Ferguson i jego piłkarze - ocenił Anglik.
Pozytywnie o sobotnim rywalu wypowiadają się także zawodnicy Blaugrany. - Manchester to świetny zespół. Mają bardzo dobrą ofensywę, takich zawodników, jak Rooney, Hernandez, Valencia. Jeśli jednak zagramy tak, jak zwykle, wygramy. Zawsze wierzę w zwycięstwo i ufam moim kolegom z drużyny - zauważył najlepszy piłkarz świata wg FIFA w 2009 i 2010 roku Lionel Messi.
W obecnej edycji Ligi Mistrzów zdobył dotąd 11 goli. Tylko jednego trafienia brakuje mu do wyrównania najlepszego w historii tych rozgrywek osiągnięcia Holendra Ruuda van Nistelrooya, który osiem lat temu zakończył sezon w barwach... Manchesteru United z dorobkiem 12 bramek.
Londyński finał będzie ostatnim meczem w barwach United holenderskiego bramkarza Edwina Van der Sara, który po sezonie zakończy karierę. Jego zmiennikiem w tym pojedynku może być Polak Tomasz Kuszczak.
Będzie to również historyczne wydarzenie dla obrońcy i kapitana Barcelony Carlesa Puyola, który ma szansę zagrać w LM po raz setny.
Stadion Wembley będzie gościł dwie najlepsze europejskie drużyny po raz szósty. Obaj finaliści święcili na nim już triumfy w LM - United w 1968 roku wygrali z Benfiką Lizbona 4:1, a Barcelona w 1992 roku pokonała Sampdorię Genua 1:0. Oba mecze zakończyły się po dogrywce.
Po raz drugi w historii decydujący o zdobyciu Pucharu Europy mecz odbędzie się w sobotę. W drodze do finału obie ekipy rozegrały po 12 spotkań. Manchester United nie doznał porażki (bilans: 9-3-0), a Barcelona (8-3-1) jedynej porażki doznała z Arsenalem w... Londynie, ale na Emirates Stadium.

niedziela, 15 maja 2011

RONALDO WYRÓWNAŁ REKORD



Real Madryt pokonał w hicie kolejki Villarreal CF na wyjeździe 3:1. Na El Madrigal Villarreal CF spotkało się z Realem Madryt, który w pierwszej połowie zaaplikował gospodarzom dwa gole. Najpierw w 17. minucie po podaniu Kaki trafił Marcelo, a drugiego gola w 22. minucie strzelił Cristiano Ronaldo. Po zmianie stron Żółta Łódź Podwodna zaatakowała śmielej i zdobyła bramkę kontaktową w 51. minucie po strzale Caniego, ale jak się później okazało, nic im to nie dało. W doliczonym czasie gry drugą swoją bramkę strzelił C. Ronaldo, dla którego był to gol numer 38 w sezonie. Portugalczyk wyrównał tym samym rekord 38 goli w rozgrywkach należący do wielkiej legendy Królewskich - Hugo Sancheza.

JUVENTUS POGRĄŻONY PRZEZ BYŁEGO WYCHOWANKA KLUBU


Parma FC 1:0 (0:0) pokonała na własnym stadionie Juventus Turyn po golu byłego piłkarza Starej Damy. Zespół Parmy podejmował u siebie Juventus, który nadal miał szanse na zakwalifikowanie się do europejskich pucharów. Musiał jednak wygrać, ale ta sztuka się nie udała. Turyńczycy zagrali słabe spotkanie, a na domiar złego gola na wagę trzech punktów dla Parmy zdobył... wychowanek Bianconerich Sebastian Giovinco. Nazywany przez kibiców "Atomową mrówką" filigranowy pomocnik pokonał Gianluigiego Buffona w 64. minucie i jak się okazało, był to jedyny gol spotkania.

LIVERPOOL SZYKUJE REWOLUCJĘ KADROWĄ



Brytyjskie media donoszą, że latem w Liverpoolu dojdzie do prawdziwej czystki kadrowej. Menedżer The Reds Kenny Dalglish zmierza się pozbyć aż ośmiu graczy, którzy według niego są nieprzydatni do zespołu. Christian Poulsen, Paul Konchesky, David Ngog, Milan Jovanović, Joe Cole, Maxi Rodriguez, Sotirios Kyrgiakos i Alberto Aquilani - ta ósemka piłkarzy latem najprawdopodobniej opuści Anfield Road. Według informacji "Liverpool Echo" z tych właśnie zawodników zrezygnował Kenny Dalglish, ale zapewne nie wszystkich uda się sprzedać. Aquilaniego nie chce wykupić Juventus (był wypożyczony do Turynu), Poulsen i Konchesky już dostali wolną rękę w poszukiwaniu nowych pracodawców, a Cole najprawdopodobniej zostanie wypożyczony, by mógł odbudować swoją formę sportową po licznych kontuzjach, przez która stracił niemal całą rundę wiosenną Premier League. Najbliżej pozostania na Anfield jest Maxi Rodriguez, który w końcówce sezonu cieszył się zaufaniem ze strony Dalglisha i często zaczynał spotkania w wyjściowym składzie. - Spodziewam się, że w lecie niektórzy piłkarze odejdą, a na ich pozycję przyjdą nowi. Taka jest natura futbolu - stwierdził menedżer The Reds. Nie wiem, jaki wpływ na transfery będzie miał fakt, że nie będziemy grali w Lidze Mistrzów. Jeżeli z jakichś powodów niektórzy zawodnicy nie będą chcieli do nas trafić, to nie będziemy starali się ich przekonywać na siłę - dodał Dalglish.

DERBY KRAKOWA DLA WISŁY MAMY NOWEGO MISTRZA POLSKI


Wisła Kraków została po raz trzynasty w historii piłkarskim mistrzem Polski! W meczu 27. kolejki Ekstraklasy Biała Gwiazda pokonała Cracovię 1:0 (1:0) i przypieczętowała niemal pewny tytuł. Gola na wagę mistrzostwa i drugiego derbowego zwycięstwa w sezonie zdobył Maor Melikson. Jakże inne była sytuacja wiślaków w niedzielę, od tej, w której znaleźli się niemal równo rok temu, gdy w przedostatnim meczu sezonu, właśnie z Cracovią, stracili niemal wszystkie szanse na mistrzowski tytuł. Wszyscy mieli w pamięci "samobója" Mariusza Jopa w 93. minucie. Wtedy remis był koszmarem Wisły, teraz dla odmiany przybliżyłby podopiecznych Roberta Maaskanta do mistrzostwa Polski. Nikt jednak w ekipie Białej Gwiazdy nie miał zamiaru kalkulować. O ile remis przybliżał do odzyskania tytułu, o tyle zwycięstwo go gwarantowało. Nie może dziwić więc fakt, że holenderski szkoleniowiec wystawił swoją żelazną jedenastkę, skład dokładnie taki sam, jak w wygranych meczach przeciwko Lechii Gdańsk i Lechowi Poznań.
A Cracovia? Też była na fali, więc Jurij Szatałow nie widział potrzeby wprowadzania zmian. Tylko, że cel gości był zupełnie inny - utrzymanie. I rewanż za jesienną porażkę, której doznali w piątej minucie doliczonego czasu gry. Obie drużyny miały zatem o co grać, ale po pierwszych dwóch kwadransach wyglądało to tak, jakby tylko Wiśle zależało. Już pierwsza akcja Białej Gwiazdy przyprawiła Szatałowa o mocniejsze bicie serca. Złe ustawienie obrony Cracovii starał się podaniem "w uliczkę" wykorzystać Cezary Wilk. Akcja byłaby idealna, gdyby Cwetan Genkow, mając przed sobą tylko Wojciecha Kaczmarka, nie uderzył prosto w niego. Wisła niemal nie schodziła z połowy rywali, ale kilka dynamicznych akcji Patryka Małeckiego i Maora Meliksona nie zagrażały bramce Cracovii. W 17. minucie sytuacja się odmieniła. Ten pierwszy dośrodkował celnie z rzutu rożnego, a drugi, pozostawiony zupełnie bez opieki, uderzył piłkę głową wprost do siatki. Stracony gol nie obudził przyjezdnych. Gości przed powiększeniem deficytu ratowało jednak szczęście (Genkow "zdjął" z głowy piłkę Andrażowi Kirmowi, kiedy Słoweniec prawdopodobnie wpakowałby ją z najbliższej odległości do bramki), Kaczmarek (kapitalna interwencja po "główce" Sobolewskiego w 28. minucie) lub desperacka interwencja Vule Trivunovicia. Obrońca Cracovii wybił bowiem futbolówkę z linii po strzale Kirma wieńczącym doskonałe podanie Meliksona.
Dla Pasów mecz rozpoczął się właściwie w 35. minucie. Od tego momentu podopieczni Jurija Szatałowa zadomowili się na połowie Wisły. Rzuty wolne wykonywane przez Mateusza Klicha nie przynosiły jednak skutku. Znacznie bliżej celu był Alexandru Suvorov, który trafił w zewnętrzną część słupka. Wszystkie pozostałe akcje Cracovii w porę "kasowali" defensorzy Wisły wsparci przez bardzo pewnie grającego Radosława Sobolewskiego. Pomysłem Cracovii na odrobienie strat po przerwie było wprowadzenie do gry skutecznego do tej pory Aleksejsa Visnakovsa za zupełnie bezproduktywnego Bartłomieja Dudzica. Zanim Łotysz dotknął jednak piłkę, Wisła mogła prowadzić 2:0. Melikson "objechał" na skrzydle obrońców, obsłużeł Sobolewskiego, a ten ostemplował słupek. Lepszym rozwiązaniem okazało się przesunięcie Alexandru Suvorova do środka. Mołdawianin w 60. minucie potężnie huknął z dystansu, a jego strzał z ogromnymi problemami obronił Pareiko. Chwilę później Estończyka "na minie" posadził Dragan Paljić, który za krótko podawał, ale bramkarz Wisły wyszedł obronną ręką z pojedynku biegowego z Saidim Ntibazonkizą. Wisła miała problem ze stwarzaniem kolejnych sytuacji, ale nie przeszkadzało to zupełnie będącym w szampańskim nastroju kibicom. W końcówce Cracovia przycisnęła, ale nie zdołała wyrównać. Z ostatnim gwizdkiem sędziego na murawie i trybunach stadionu Wisły zapanowała szalona radość - Biała Gwiazda na trzy kolejki przed końcem sezonu Ekstraklasy zdobyła tytuł mistrza Polski. Cracovia natomiast przynajmniej o tydzień będzie musiała odłożyć plany wydostania się ze strefy spadkowej.

DERBY KRAKOWA WISŁA - CRACOVIA



W niedzielę Wisła podejmie na własnym stadionie Cracovię w meczu 27. kolejki Ekstraklasy. W derbach Krakowa obie drużyny zapowiadają zwycięstwo, choć w lidze walczą o zupełnie różne cele. Mecz ten będzie bardzo ważny dla obu ekip. Przy wygranej Wisły piłkarze Białej Gwiazdy zapewnią sobie Mistrzostwo Polski na trzy kolejki przed końcem. Z kolei przy zwycięstwie Cracovi zespół po raz pierwszy w tym sezonie opuści strefę spadkową. Zatem zapowiada nam się mecz walki i wielkich emocji. Początek spotkania o godz 15:00

Derby Krakowa Wisła - Cracovia będą hitem 27. kolejki Ekstraklasy Fot.Łukasz Laskowski